5.5.18

Od Gabrijela – Cd. Desiderii

 Plecy promieniowały ostrym bólem, poczynając od miejsca, które zderzyło się mocno ze ścianą. Desideria z pewnością nie ważyła dużo, acz prędkość, z jaką na mnie wpadła, mogłaby powalić niejednego kulturystę. Przez chwilę zaparło mi dech w piersi, a przed oczami pojawiły się mroczki. Ale dziwny stan minął po kilku sekundach. Wtedy do mnie dotarło, że roztrzęsiona białowłosa opiera się o moją pierś. Nie byłem do końca pewien w jaki sposób miałem ją pocieszyć, więc zdecydowałem się jedynie na otoczenie jej ramionami. Pogładziłem ją delikatnie po jasnych pasmach, chcąc w jakiś sposób uspokoić panienkę. 
  – Nie skrzywdzi cię.. – szepnąłem, przypominając sobie notkę z akt. – Nigdy więcej.
 Jej ojciec nie żyje. Panna Determante zmuszona była do zabicia go w ramach samoobrony. 
  – Ale ja go widziałam.. – wymamrotała. 
 W tamtej chwili poczułem się tak, jakbym znał kobietę od lat. Pokręciłem głową, pozwalając Desiderii na wtulenie się w moją pierś. Jednocześnie nie przestawałem gładzić jej jasnych włosów. 
 – Mama zawsze śpiewała mi to, gdy byłem mały i bałem się spać. Pomagało w ciągu chwili – mruknąłem cicho do jej ucha, obejmując ją nieco mocniej. 
 Nie słysząc słów sprzeciwu, zacząłem nucić przyciszonym głosem:
 – Volki spyat v lesnoy glushi.. Letuchiye myshi drozhat na vetru.. No odna dusha trepshchet v nochi.. Pugayut yeyo ved'my i upyri – zakończyłem pierwszą zwrotkę widząc, że jasnowłosa powoli przestaje drżeć. – Czujesz się choć trochę lepiej?
 – Nie zrozumiałam ani słowa.. – szepnęła cichutko z wyrzutem.
 – Wiatr kołysze w locie ćmy, wilki śpią mocno, że aż strach.. I tylko ty nie śpisz, duszko ma.. Boisz się nocnic, złych wietrzyc i zjaw – przetłumaczyłem, uśmiechając się nieco. – Może nie była to bardzo wesoła kołysanka, bacząc na jej zakończenie, jednak jako berbeć nie rozumiałem znaczenia niektórych zwrotów.
 Kątem oka spojrzałem na zewnątrz. Deszcz przybrał na sile, ale chmury stawały się coraz jaśniejsze. Wiatr spowalniał, a grzmoty cichły. Jednak w tej sytuacji wolałem, by Desideria została u mnie dopóki nie poczuje się pewnie. 
 – Wiesz, księżniczko.. jeśli tak mogę cię tytułować.. Każdy ma chwile słabości. Częściej lub rzadziej. Ale to normalna rzecz. Mogę zapewnić ci ochronę fizyczną, acz z psychiką byłoby trochę ciężej. Widzisz, jak nieudolnie pocieszam.. – zaśmiałem się, kończąc swój krótki monolog i gładząc jednocześnie jasnowłosą po plecach.

[ Desiderio? Krótkie to jakieś :/ ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Krytyka uzasadniona >:^(