3.5.18

Od Gabrijela - Cd. Desiderii

Szczerze powiedziawszy, to sam zapomniałem o tych guzikach. I gdyby nie Desideria, to raczej bym sobie o nich nie przypomniał.
Skinąłem głową na pytanie jasnowłosej - zarówno na to, o miejsce pochodzenia, jak i o moją skromną osobę. Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę, w końcu byłem jej coś winien. 
- Jak zauważyłaś, jestem z Rosji. Dokładniej z Murmańska - zacząłem, ważąc w dłoni jeden z placuszków. - Mieszkam na wyspie odkąd skończyłem dziewięć lat. Choć.. Przez pierwsze siedem raczej błąkałem się po ulicach i szukałem sposobów na przetrwanie. W szesnaste urodziny znalazłem pierwszą pracę, nie do końca legalną. A po osiągnięciu pełnoletności przyjęto mnie na komisariat.
Swój krótki monolog zakończyłem wgryzieniem się w naleśnik. Nie chciałem zanudzać kobiety swoją historią. Poza tym, nie wiedziałem jak mocno mogę się przed nią otworzyć. Desideria była dla mnie, właściwie, obcą osobą. Ja dla niej zresztą też. Nie oczekiwałem więc, że powie mi o sobie coś więcej. Zerknąłem na nią, chcąc zobaczyć jakąś reakcję z jej strony. Acz panna również posłała mi zaciekawione spojrzenie, jakby mówiące "kontynuuj". Westchnąłem więc cicho i powróciłem do swego monologu:
- Może zauważyłaś związek między czerwonymi oczami, czarnymi włosami i bladą skórą - mruknąłem, sięgając po kolejny placuszek. 
Jeśli zauważyła- punkt dla niej. Jeśli nie- może to i lepiej. W końcu, któż chciałby siedzieć w towarzystwie wampira, hm?
- No nic.. - odezwałem się po kilku minutach ciszy. - Daj mi znać, gdybyś chciała jechać do domu. Ale wpierw musimy przeczekać burzę.
Po czym wstałem i zabrałem pusty talerz do kuchni, kładąc go w zlewie. Pogoda była naprawdę okropna. Deszcz siekał w okna, wydając z siebie charakterystyczny dźwięk. Wiatr również nie pozostawał w tyle- drzewa prawie zginały się w pół, pod wpływem prędkości. Temperatura z pewnością spadła o kilka, może nawet kilkanaście stopni. Zalety nadmorskiego klimatu, nie ma co. 
- Jeśli byłabyś jeszcze głodna, albo czegokolwiek potrzebowała, to nie wahaj się prosić, okej? - zakomunikowałem, wchodząc z powrotem do salonu.


[ Desi? No jakieś to takie fe wyszło ;_; ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Krytyka uzasadniona >:^(