2.5.18

Od Desiderii cd. Gabrijela

 Miałam mętlik w głowie, targały mną dziwne emocje. Czułam się zagubiona, w tym nieznanym miejscu- z dala od domu, zdana na łaskę i niełaskę Gabrijela. Wcześniej znałam go jedynie z tych długich godzin spędzonych na komisariacie, w dusznym pokoju przesłuchań. Pomagał mi, niejednokrotnie oczyścił z zarzutów, to prawda. Jednak zawsze myślałam, że miał w tym jakiś ukryty interes. A teraz? Siedziałam w jego salonie, mając na sobie nieco za dużą koszulkę i szorty, zupełnie niepasujące do mojej figury. Usiadłam po turecku, w dłoniach trzymając kubek z gorącą herbatą. Pachniała cudownie, znanymi mi owocami. Jagody acai, pomieszane z miodem i miętą wprawiły mnie w wesoły nastrój, przypominając o tych nielicznych szczęśliwych dniach mojej młodości. Uniosłam kąciki ust, spoglądając na placuszki. Para unosiła się powoli, zupełnie niezainteresowana upływem czasu. I właśnie w tym momencie zaburczało mi w brzuchu. Poczułam nieznośne pieczenie policzków, kiedy szybko sięgnęłam po twór zwany blinem. Przy okazji próbowałam nie udusić się ze śmiechu, widząc minę ciemnowłosego. Rozbawienie pomieszane z czymś, co mogłoby być zmartwieniem. Chyba też powstrzymywał wewnętrzną falę śmiechu z głupoty całej tej sytuacji. 
 Kilka pseudo-naleśników zniknęło w przeciągu dwóch minut. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaka byłam głodna. Przez ostatni tydzień wręcz pościłam, będąc niemalże przez cały czas poza domem. Jedynym większym posiłkiem była porcja ciastek na przyjęciu i łyżeczka kawioru. Puszysta kuleczka wskoczyła na kanapę, skutecznie oddzielając mnie od ciemnowłosego. W duchu dziękowałam jej za to- nawet tych kilkanaście centymetrów mnie krępowało. Kątem oka spojrzałam na mojego towarzysza, powoli raczącego się przysmakiem. Na niego i lekko odsłoniętą pierś. Głupie serce zabiło mocniej, jakby chciało mi coś zasugerować. Choć, skoro on nie bał się naruszyć mojej przestrzeni osobistej, biorąc mnie na ręce... Odłożyłam kubek na stolik, łapki wytarłam o serwetkę i jak gdyby nigdy nic zbliżyłam się do mężczyzny na niebezpieczną odległość.
 — Zapomniałeś o guzikach— wymruczałam, próbując się nie zaczerwienić. 
 Wzrok koncentrowałam na górnej części koszuli, zapinając te dwa pominięte miejsca. Zadrżałam lekko, czując jego oddech na swojej skórze. Niestety nawet wychowanie w wojskowym rygorze nie jest w stanie wyplenić natury i jej odruchów. Poza tym nie byłam przyzwyczajona do towarzystwa mężczyzn w sytuacjach innych, niż te służbowe. 
 — A placki wyszły przepyszne— oznajmiłam, ostrożnie wracając na swoje miejsce.— Jesteś Rosjaninem, prawda? Opowiesz mi coś o sobie?

GABRIJELU?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Krytyka uzasadniona >:^(