20.4.18

Od Gabrijela – Cd. Desiderii

 Sygnalizator zmienił kolor z zieleni na czerwień, nadając wnętrzu samochodu groźny wygląd. Światło odbijało się od oczu Desiderii. Postanowiłem, że zawiozę ją do siebie. Co jak co, ale w głównej mierze to ja odpowiadałem za jej stan. I chciałem się jakoś zrehabilitować, nawet w najprostszy sposób. 
 Drogę przebyliśmy w milczeniu. Nie naciskałem na pasażerkę, widząc zmęczenie i ból na jej twarzy. Do domu dotarliśmy w niespełna pół godziny. Musiałem zaparkować na podjeździe, bo garaż był zawalony narzędziami i motorem. Jak na dżentelmena przystało, otworzyłem drzwi białowłosej i pomogłem jej wysiąść z pojazdu. Z trudem szła o własnych siłach. Temu też zdecydowałem się, by nie puszczać jej dłoni, póki nie doprowadzę jej do drzwi wejściowych. Niby kilka kroków, a wydawało się, jakbyśmy przeszli dystans kilku kilometrów. Po przejściu przez próg, przywitała nas biała kupka szczęścia, wesoło pomiałkująca.
 – Czuj się jak u siebie w domu. Łazienka jest tu i na piętrze. Odstąpię ci sypialnię, jeśli chciałabyś odpocząć. – odezwałem się, zdejmując kurtkę i buty. – I znajdę ci jakieś ciuchy na zmianę. Spanie w sukience na pewno byłoby dość.. problematyczne – dodałem, spoglądając na strój kobiety.
Jednak uwagę białowłosej zdobył kot. Pers spoglądał na Desiderię z ciekawością, zapewne oczekując od niej smakołyków lub podrapania po głowie.
 – Włodzia, daj spokój pani. Idź się pobaw skarpetką czy coś – mruknąłem, odsuwając zwierzę od kobiety. Ta jednak zaprotestowała i wzięła kotkę na ręce. Sierściuchowi bardzo się to spodobało, albowiem zaczął mruczeć i muskać nosem szyję Desiderii. 
 – Nie przeszkadza mi. Lubię zwierzęta – odezwała się cicho i podrapała persa za uchem.
 – W takim razie zostawiam panie na chwilę same. Znajdę ci jakiś ciuch i ręcznik w razie czego – oznajmiłem I skierowałem swe kroki ku sypialni. 
Po dokładnych oględzinach szafy i okolicznej komody znalazłem jedynie przydługawą koszulę. Nie jestem typem człowieka, który lubuje się w dresowych spodniach, a jeansy z pewnością spadałyby z jej bioder. 
Z łazienki obok wytrzasnąłem czysty ręcznik i w miarę nieużywany żel pod prysznic. Aczkolwiek z pewnością nie pachnący fiołkami i tęczą. 
Gdy w końcu zszedłem na dół, zastałem Desiderię na kanapie z Włodzimierą na kolanach. Kotu ewidentnie podobała się czułość, z jaką była głaskana.
 – Znalazłem dla ciebie jedynie koszulę. Ale wydaje mi się, że sięgałaby ci trochę ponad kolana – odezwałem się, podnosząc ciuch. – Żel i czysty ręcznik są w łazience na górze. Do sypialni zostawiłem ci uchylone drzwi. 
Kobieta jedynie skinęła głową i delikatnie zsunęła z siebie kota. Próba wstania nieomal skończyłaby się upadkiem, gdyby nie szybka reakcja. Białowłosa nadal była osłabiona.
 – Gdybyś czegoś potrzebowała lub gorzej się poczuła, to mnie zawołaj. I powiedz mi, jeśli jesteś głodna. Mogę ci zrobić coś do jedzenia.

[ Desiderio? Takie to jakieś takie ._. ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Krytyka uzasadniona >:^(