27.3.18

Czarna pani ulicami kroczy...

Z prawej jej strony anioł polata
I płacze cicho a z lewej czart.
Ona ponura, w rozwianych szatach,
Gasi istnienia płynąc przez świat.
GreenWood „Ballada o czarnej śmierci


 
 DESIDERIA ARIA DETREMANTE 
WIELKI IMPERATOR YARRY
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WIEK FIZYCZNY.: 21 lat | WIEK WŁAŚCIWY: 721 lat◈HETEROSEKSUALNA◈YARRA◈TENDAR
180 cmPISARZ | PŁATNY ZABÓJCA ◈TELEKINEZA◈GŁOS: CZŁOWIEK Kindred [LAMB] | TENDAR: Kalista
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



----------------------------------------OPOWIEŚĆ O UPADŁYM KRÓLESTWIE-------------------------------------
 Historia panienki sięga czasów odległych, podczas których rasa ludzka dopiero zaczynała rozkwitać, zaś Vedali powoli rośli w siłę. Cywilizacje powstawały na nowo, próbując pomieścić „mrówki”. Bowiem tym właśnie był człowiek w porównaniu do potężnych nadnaturalnych- insektem, czymś nic nieznaczącym. Obdarowani świadomie odseparowywali się, by tworzyć własne osady. Yarra- pierwsza i największa z nich rozrastała się w zastraszającym tempie, a wraz z nią rasa Tendar. Pogrążeni w nienawiści do słabszych, nazywani istotami cienia. Jako jedni z nielicznych odeszli od używania mocy dla zachowania kruchego pokoju oraz równowagi. Drapieżni, chciwi i nieugięci- tacy właśnie byli. Nie znali umiaru, ni litości wobec domniemanych wrogów. Żyli w izolacji, zachowując czystość krwi aż po kres ich panowania. Pozornie zamknięci, pałali nienawiścią do wszystkich tych, którzy nie posiadali w sobie krwi ich rasy. Grabieże, podboje, gwałty. Wojna to ich przeznaczenie, żyli dla walki. Nie znali strachu, przynajmniej dopóki nie pojawiła się ona. Ta, której rządy zapamiętał cały świat.
 Przyszła na świat siedemset dwadzieścia jeden lat temu, jako długo wyczekiwane dziecko Avallera Uerte Detremante VI Wielkiego Imperatora Yarry oraz Cantarelli Imy Detremante Pani Ludu. Dziecię skąpane w czerni, o oczach białych niczym piórka biblijnej gołębicy. Uznana za dar od Eleanexe, ze względu na duży talent magiczny. Wychowywana na wojowniczkę, przygotowywana do roli następcy tronu nigdy nie zaznała dziecięcej radości, ni swobody. Nic więc dziwnego, że zdołała obalić rządy ojca, przeprowadzając jednoosobowy zamach stanu. Zabiła rodziców, wcześniej odpłacając im się cierpieniem za utracone lata. Zasłynęła ze swej bezwzględności i braku umiaru w stosowaniu siły fizycznej. Prawdopodobnie dzięki temu była najdłużej panującym władcą Krainy Dusz. Osobiście eliminowała przeciwników jej władzy, oczyszczając kraj ze „zbędnych jednostek”. Początkowo krew lała się strumieniami, brocząc ulice Srebrnej Stolicy, jak i sąsiadujących z nią miast. Przekaz był prosty: posłuszeństwo albo śmierć. Pierwsze dwa lata były również okresem rozwoju budownictwa. Miejscowości otaczano murami. Ta, w której zamieszkiwała Detremante, została przemieniona w fortecę nie do zdobycia. Tylko pani ziem i delegaci mieli prawo przekraczać jej granice bez specjalnych przepustek, dla nielegalnych migrantów nie było łaski. Rządziła ręką twardą, nadając nowego znaczenia tytułowi imperatora. Jednak każdy medal ma również drugą stronę. Militaryzacja państwa szła łeb w łeb z rozkwitającą kulturą. Desideria zakochała się w sztuce dla niej egzotycznej- pochodzącej ze starożytnej Grecji. Na zewnątrz surowa Yarra, wewnątrz biła feerią barw, zachwycała filigranowymi budynkami, muzyką rozbrzmiewającą w każdej uliczce, delikatnością bijącą ze wszystkich stron. Utopia, można rzec. Tym mianem określili kraj skryty wśród amazońskich lasów. Coś, co spokojnie mogło by służyć za pierwowzór mitu o Atlantydzie. Jednak każda potęga, nawet ta pozornie nieśmiertelna, ma swój koniec.
 Dwudzieste pierwsze urodziny Wielkiej Imperator stały się dniem pamiętnym dla wszystkich Vedali. Wystarczyła jedna zła decyzja, by przerwać słodki den o raju na Ziemi. Yarrańczycy, pogrążeni w radości, jaką sprawiał dzień wolny od codziennych obowiązków, zapomnieli o przymusie patrolu granic. Sama Desideria przebywała wtedy w pałacowym ogrodzie, szykując przyjęcie dla arystokracji. Ruch Templariuszy był zdecydowany. Całą siłą naparli na fortecę. Przedarli się przez mury, pozostawiając za sobą krwawą ścieżkę. Zaskoczenie grało tu główną rolę, dzięki niemu udało się wybić Tendar co do jednego, przynajmniej tak uważano aż do czasy odkrycia grobowca. Zaalarmowana pani wyszła na zewnątrz. Serce pękło jej na widok ciał tysięcy mężczyzn i kobiet. Dorosłych i dzieci. Elity i mieszczan. Porozrzucane niczym kukiełki. Zdeformowane, powykręcane w nienaturalnych pozach, będące cieniami tamtych Vedali. Przy tym wojna przypominała zaledwie muśnięcie wiatru. Akcję Templariuszy można porównać do huraganu, niszczącego wszystko na swojej drodze. Obrazy pogromu wryły się w pamięć Arii, nawiedzając ją w koszmarach. Hektolitry krwi, ciężarne z rozprutymi brzuchami, ukrzyżowani mężczyźni i dzieciątka z roztrzaskanymi główkami. Szaleńczy bieg, ucieczka przed oprawcami. komnata, sarkofag i białowłosa kobieta, usypiająca swą panią. Ostatnią z Tendar. Grób odkryto w marcu 2014 roku. Archeolodzy za swe znalezisko zapłacili życiem, niektórzy zdrowiem. Bowiem oto po prawie siedmiuset latach Wielka Imperator Yarry przebudziła się ze zbawiennego snu.

--------------------------------------------NICZYM DWIE STRONY MEDALU------------------------------------------
 Wzbudzając niepokój samą swoją obecnością, Desideria nie należy do osób lubianych od pierwszej rozmowy. Skóra skąpana w słońcu połączona z czerwienią lub czernią stroju codziennego, wyniosłe spojrzenie- ta kobieta jest niebezpieczna. Nigdy nie okazywała uczuć, jakoby trwała w letargu. Trzyma się utartych schematów, niegdyś wymuszanych na niej przez opiekunów. Stworzoną ją po to, by stała za sterami jednego z największych krajów Vedali, wyszła za mąż i dała światu nowego imperatora. Niczym zwierzę hodowlane, pozbawiona resztek człowieczeństwa, ślepo brnąca do przodu. Bo tak trzeba. Bo tego wymagają. Serce obrosło lodem, chroniąc ją przed bólem niesionym przez odczuwanie emocji. Wszystko, byleby zadowolić wymagających rodziców. Można nazwać ją głupią. Omamioną. Zaślepioną przez wmówione uczucia. Tak wygląda to z perspektywy zwykłego obserwatora, niczego nieświadomego, niewinnego... Rzeczywistość ma się jednak zgoła inaczej. Udowodniła to nie raz, nie dwa, samodzielnie przejmując władzę, eliminując jednostki zagrażające jej panowaniu. Dzięki niej Yarra stała się miejscem pięknym, lecz niebezpiecznym.
 W kobiecie tej od zawsze tkwił geniusz, czyhający w ukryciu na właściwy moment, a jednocześnie pielęgnowany przez swą właścicielkę. Od zawsze łatwiej, niż innym przychodziło jej zrozumienie danej sytuacji. Często obracała wszystko tak, aby stało się dla niej jak najbardziej korzystne. Już od bardzo dawna pociągała za sznurki, manipulując przywódcami Yarry, by finalnie zasiąść na tronie, jako pierwsza kobieta o tytule Wielkiego Imperatora. Pierwsza, która odważyła się na przeprowadzenie zamachu stanu. Jej intrygi opłacono życiem tysięcy żołnierzy. Na rękach ma ich krew, przelaną w imię kłamstw o stworzeniu świata pozbawionego konfliktów. Mimo to przez historyków nadal uznawana jest za istotę niepoczytalną, działającą pod wpływem choroby psychicznej. Ona zaś pamięta każdy swój występek, wraca ścieżką usianą kośćmi, smrodem gnijących trupów. Zagląda w każdą odnogę pamięci, przeklinając dawną siebie. Często budzi się z krzykiem, mając przed oczami rannych w ostatniej wojnie. Jej największym dziele. Zrozumiała wagę swych czynów dopiero, gdy zmuszona została do opieki nad konającymi. Pokutuje, niosąc pomoc wszystkim, którzy jej potrzebują. Niczym więzień własnego sumienia. Stała się dobra, stara się być jeszcze lepsza. Dla siebie. Dla odbudowy Yarry. Dla pamięci o Tendar. By nareszcie mogła zaznać upragnionego życia pozbawionego zmartwień. Szuka szczęścia w małych rzeczach, wciąż sięgając po te większe. Brata się z pozostałą częścią społeczeństwa, a jednak nadal zachowuje dystans. Nie zbliża się na tyle, by przywiązać się emocjonalnie do drugiego człowieka. Dawna aspołeczność nadal w niej tkwi, zepchnięta na dalszy plan. Desideria, niegdyś traktująca innych, jak pionki w jej zawiłej grze, aktualnie próbuje stawać z nimi na równi. Lecz nawet teraz nie jest w stanie ich pokochać. Bowiem nie są tymi, których by pragnęła. Nie są Zerem (pierwszą miłością), ni jej ukochaną Moon- kobietą, która opiekowała się Arią od najmłodszych lat. Niedoskonali, wahający się, przepełnieni lękiem. Czy takie marne istoty można zamknąć w sercu? Z jednej strony równi, a jednocześnie nadal będący zabawkami. Nie potrafią stanąć z nią twarzą w twarz. Korzą się, pokazując fałszywy szacunek. 
 Wyprana z uczuć do tych, których nie uważa za godnych uwagi. Manipulująca podrzuconymi jej kukiełkami. Jednocześnie szukająca w nich czegoś innego, niż zysku. Kobieta ta jest przeciwieństwem samej siebie. Dwoma stronami medalu, składającymi się na obraz zwodniczego piękna. Pomimo całego wyrządzonego przez nią zła, posiada umiejętność współczucia. Niegdyś kochała całym sercem, teraz jedynie jego skrawkiem. Zabić samą siebie, by zyskać bogactwo materialne. Oto los tej tragicznej postaci- destrukcja, śmierć, powstawanie na nowo. Jest feniksem. Ogniem. Mrokiem. Lodem. Na jej twarzy wiecznie widnieje delikatny uśmiech, lecz oczy pozostają puste, nieprzeniknione. Ciało, nienaruszone przez ząb czasu, dźwiga ogromny ciężar. A ona nadal zachwyca towarzyszy melodyjnym śmiechem, delikatnym chichotem, uwodzicielskim szeptem. Nie okazuje cierpienia. Roni łzy, skryta w ciemności własnego pokoju. Dba o to, by nie popełniała dawnych błędów. By godnie przeżyła dane jej lata. Bowiem gdy nadejdzie koniec jej ciała, to pamięć o Desiderii będzie trwać nadal. I zapamiętają ją, jako tą, której nie miał odwagi unicestwić okrutny czas.

--------------------------------------------OSTATNIA Z CIENISTYCH ISTOT-------------------------------------------
 Do pełnego zrozumienia wyborów Desiderii nie wystarczy analiza jej charakteru czy nawyków, sposobu wychowania. Problem leży o wiele głębiej, niż można się spodziewać. Geny pierwszych Vedali były bardzo silne. Na tyle, żeby powielać cechy tego, od którego wszystko się zaczęło. W każdym z Tendar płynęła krew przodka brutalnego, gotowego do walki nawet z samymi bogami. Dzięki temu rasa była naturalnie przystosowana do prowadzenia sporów drogą siłową. Najbardziej trafnym z porównań zdaje się być: „Niczym dzikie zwierzęta”. Łowcy potrafiący gonić swoją ofiarę, aż do samego końca. Wytrzymałość należała do ich mocnych stron, choć z łatwością niosła zgubę. Ciała Cienistych Istot posiadały jedną ważną właściwość- mianowicie niewrażliwość na ból. Właśnie przez to rany często zostawały zauważane dopiero po skończonej walce. Śmierć przez wykrwawienie była zjawiskiem powszechnym, nikogo nie dziwiła. Można rzec, że w tym przypadku zwycięstwo i śmierć szły ze sobą w parze.
 Kultura śmierci towarzyszyła panience od najmłodszych lat, niejako hartując ją, przygotowując do starcia z trudami życia w dziczy. Wystawiana na liczne próby, katowana ojcowską ręką, rosła w siłę, uodparniała się psychicznie. Obserwowała swoją matkę- zamkniętą w murach niczym kanarka. Piękną, wyniosłą, a jednocześnie zdominowaną przez ówczesnego Wielkiego Imperatora. Nigdy nie miała okazji poznać Cantarellę. Matka wiecznie szukała sobie zajęć, tylko po to, by unikać kontaktu z niechcianym dzieckiem. Nic więc dziwnego, że historia potoczyła się tak, a nie inaczej. Aria, pogrążona w nienawiści, wykonała publiczną egzekucję na parze królewskiej. Pozostały po nich jedynie korpusy, głowy nabito na pale i wystawiono przed bramą stolicy. Oto, do czego zdolna była trzynastolatka. W pojedynkę przejęła władzę, eliminując wszystkich tych, którym przyszło do głowy sprzeciwić się woli Imperator. Napawała się cierpieniem wrogów, często osobiście prowadząc przesłuchania i ścinała skazanych na śmierć. Pewna swego, nieznająca strachu bestia zamknięta w ciele urodziwej kobiety. Najstarsi z Yarrańczyków niejednokrotnie porównywali ją do pierwszych Tendar, wymieniając cechy charakterystyczne panienki. Wyglądem odstawała od przeciętnych przedstawicielek płci żeńskiej jej rasy- muskularna, wysoka z ostrymi jak brzytwa wyrostkami na ciele przywodziła na myśl żołnierzy nazywanych berserkami. Nic dziwnego, wszak w jej żyłach płynęła krew szaleńca, oczyszczana przez dziesiątki lat, tylko po to, by stworzyć wojownika idealnego. 
 Matczyne dziedzictwo pokrzyżowało plany rodu Detremante. Pomimo pozornej agresji, służącej raczej do zdominowania „stada” oraz obrony przed wrogo doń nastawionymi, miała w sobie coś z niespełnionej artystki. Wiele podróżowała, dbając o stosunki zagraniczne, przy okazji zwiedzała nowe dla niej miejsca. Piękne, kolorowe miasta Grecji, surowość Rzymu, nieprzeniknione bory i lasy, porastające tereny na których rozwijało się państwo polskie. Wielka Imperator, zwana „Czarną Panią”, zawsze miała przy sobie kartki i coś do rysowania. Siadywała na ławce w pałacowych ogrodach, przelewając na papier zapamiętane obrazy, spisując ważne wspomnienia (wykorzystała je do napisania serii powieści o upadłej potędze). Zamyślona, zamknięta w swoim świecie nie przypominała znanej wszystkim Desiderii. Kobieta w męskiej szacie, pochylona nad długim pergaminem, kreśląca poplątane litery. Z jej twarzy emanował spokój, jak nigdy wcześniej. Kochała pisać, co w tamtych czasach kobiecie nie przystawało. Wyróżniała się na tle innych swoim śmiałym postępowaniem i braniem odpowiedzialności za swoje czyny. Nigdy nie wyszła za mąż, choć o jej rękę ubiegali się arystokraci z sąsiednich państw. Gry polityczne nie należały do jej ulubionych, wolała działać agresywnie, otwarcie. Listowne dyskusje ograniczała do minimum, składając osobiste wizyty. Pełna pogardy dla świata, uciekała się do gróźb, zastraszania władców jej przeciwnych. Widok wrogiej krwi wprawiał ją w dziecięcy zachwyt, błagania o litość traktowała jako pretekst do dalszego katowania. Nie znała pojęcia litości. Tych, którzy rozwiązywali sprawy pokojowo nazywała tchórzami. Przez historyków nazywana Bestią z Yarry, Desideria wprowadziła chaos na arenie międzynarodowej. Okres jej panowania obfitował w konflikty zbrojne, skierowane nie tylko przeciwko militarii, ale też cywilom. Drapieżni Tendar pochwalali metody swej pani. Poążali za nią, jak stado za Alfą. Instynkty brały górę nad cywilizowanym podejściem. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie Kościół postanowił zainterweniować. Atak Templariuszy i wybicie niemalże wszystkich Cienistych uznano za sukces. Wielką Imperator uznano za martwą, widząc ją zamkniętą w szklanym sarkofagu. Śpiąca snem głębokim, wyglądała jak martwa. Tylko dzięki temu udało jej się ujść cało. Została ostatnią przedstawicielką legendarnej rasy wojowników.
 Przebudzono ją siedem wieków po pogromie. Grupa archeologów, pracująca nad oczyszczeniem szczątków amazońskiego państwa-widma, natrafiła na grób przypadkiem. Jakież było ich zdziwienie, gdy ujrzeli w nim ciało przedziwnej kobiety. Skóra, włosy skąpane w nieprzeniknionej czerni. Twarz dzika, choć wydawała się znajoma. Światło latarki padło na buzię śniącej pierwszy raz od tragedii sprzed lat. Tylko tyle wystarczyło, by przebudzić Wielką Imperator. Powieki uniosła szybko, ukazując oczy pozbawione tęczówek i źrenic- całkowicie białe. Zaatakowała z zaskoczenia, przestraszona widokiem obcych. Szklana trumna rozbiła się pod wpływem niewidzialnej siły, jej odłamki rozszarpały ciała badaczy. Pojedyncze krople krwi zawisły w powietrzu, razem z maleńkimi kawałkami szkła. Panienka podniosła się, obserwując swe dzieło. Pełne usta wykrzywiła w uśmiechu. Klasnęła w dłonie z zachwytem, w tym samym momencie posoka oraz kryształki upadły na marmurową podłogę. Kilka z nich odbiło się od pancernej skóry Detremante. Postawienie pierwszych kroków sprawiło jej trudność, nogi zastały się od leżenia. Stąpała cicho, ostrożnie, otoczona przez nieznany sobie świat. Każdy nowy obiekt budził w niej jednocześnie lęk i zaciekawienie. 
 Szybko dostosowała się do aktualnych wymogów społecznych, można określić ją mianem kameleona. Swe ludzkie oblicze zmieniała jak rękawiczki, by ostatecznie wybrać ciało białowłosej, tak różne od naturalnego. Dla własnego bezpieczeństwa nie ukazała prawdziwej twarzy od czasu przebudzenia (wyjątkiem były momenty, gdy wykonywała zlecenia egzekucji). Nawet przeprowadzka na Istari Atan nie wpłynęła na jej zachowanie. Po dziś dzień głównie przebywa w małym domku przy plaży, marząc o powrocie do czasów młodości.

------------------------------------------------DODATKOWE INFORMACJE---------------------------------------------
◈Władzę przejęła w wieku trzynastu lat, zaś Yarra upadła w dniu dwudziestych pierwszych urodzin Desiderii. Na kartach historii zapisała się jako najdłużej panujący władca owego kraju.◈
◈Jedynym mężczyzną, który zapisał się w jej pamięci jest Zero- kochanek i niedoszły mąż.◈
◈Uwielbia zapach róż. W swoim ogrodzie posiada każdą z odmian tego kwiatu, również czarną.◈
◈Najstarsza z szóstki potomków Avallera Uerte Detremante oraz Cantarelli Imy Detremante.
◈Na swoim koncie ma osiem książek, tworzących serię „Zapomniana potęga”. W każdej z nich umieściła inny rozdział ze swojego życia, ubierając go w szaty powieści przygodowych.◈
◈Początkowo pracowała czynnie jako płatny zabójca. Aktualnie wykonuje jedynie niektóre zlecenia. Jak sama twierdzi: „Robię to wtedy, kiedy wewnętrzna bestia woła o posiłek”.◈
◈Jest dumną właścicielką dwóch owczarków środkowoazjatyckich- Voodoo oraz Kali.◈
◈Z wykształcenia jest historykiem. Czasami można znaleźć ją na świetlicach, w księgarniach, wykładającą historię Vedali.◈

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KONTAKT: Korra10 [HW] | Tenebris [DG] | moonwilczycaksiezyca@gmail.com
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Krytyka uzasadniona >:^(